niedziela, 30 czerwca 2019

Jestem na urlopie.

Korzystam z uroków Polskiej natury i wybrałem się pod namiot na Mazury. Ponieważ nabawiłem się ostatnio przepukliny pachwinowej i czekam obecnie na operację, dlatego ograniczam ruch do pływania i nordic walking. Rower niestety musiałem odpuścić. No cóż należy się cieszyć , że wogóle można cokolwiek robić :) Po latach wakacji w ciepłych krajach , stwierdzam, że najlepiej wypoczywam  na naszej Polskiej ziemi. Klimat nam się ociepla i jak gdzieś czytałem migruje do nas śródziemnomorski. Więc niedługo Polska przez turystów będzie postrzegana jako ciepły kraj :) 

Po raz drugi zawitałem na pole namiotowe Barbados nr 245 nad jez.Świętajno. Jest to małe rodzinnie prowadzone pole namiotowe położone nad samym jeziorem. Miejsce to urzeka ciszą spokojem i muzyką natury w szczególności niesamowitym koncertem ptasim z rana. Pole znajduje się ok 15 km od Szczytna w miejscowości Warchały / Brajniki. Aby do niego dotrzeć trzeba się przebić przez inne pole namiotowe o nazwie Binduga nr 69. Jeśli ktoś potrzebuje luksusów to nad jeź. Świętajno znajduje się kompleks wypoczynkowy dla VIP-ów Natura Mazur Hotel&SPA. Swoją drogą przepiękny obiekt. Ja jednak zdecydowanie wybieram pole namiotowe a nie luksusowy apartament hotelowy z klimatyzacją. Mój apartament to namiot 4-osobowy Coleman Darwin 4+ , który prezentuje się jak poniżej :



Bardzo przestronna część sypialna i funkcjonalny przedsionek. Bardzo dobre wykończenie. Porównując ten namiot do badziewiastych i brzydkich jak noc namiotów z Decathlonu to niebo a ziemia. To mój drugi sezon w tym namiocie. Jestem z niego bardzo zadowolony. Przed wyjazdem dokupiłem sobie stolik turystyczny , który jest bardzo użyteczny na biwaku. Drugi stolik o krótkich nóżkach posłużył mi za mebel namiotowy w przedsionku. Butla gazowa jest również nieodzowna, ja jej używałem tylko do gotowania wody na herbatę.



Na start wziąłem tylko dwa słoiki z dżemem truskawkowym i wodę , resztę wyżywienia postanowiłem zdobywać i polować :). Na polu jest mały sklepik z podstawowymi artykułami i z piwem zimnym z beczki (ło matko jakie dobre) dodatkowo jest mini barek z fast foodem ale nie korzystałem. W sklepiku możemy zamawiać bułki lub chleb na rano. Śniadanie w postaci świeżej bułki mazurskiej z dżemem truskawkowym nigdzie tak nie smakuje jak tam na powietrzu. Cieszą rzeczy proste nad którymi w normalnym miejskim życiu byśmy się nie rozwodzili i których byśmy nie dostrzegali. W impulsie na polu namiotowym były tylko 3 namioty, sielanka i spokój w pakiecie. Kibelki czyste codziennie rano sprzątane, dodatkowo płatny prysznic w kabinach pełnowymiarowych. Trochę słów o wodzie. Jeź. Świętajno to chyba najczystsze jezioro w PL. Krystalicznie czysta woda w której pływanie jest luksusem samym w sobie. Woda była ciepła jak w wannie. Jezioro jest stosunkowo płytkie więc woda się szybko nagrzewa. W Chorwacji temperatura wody jest o wiele niższa i odczuwalnie jest zimna w stosunku do Jeź. Świętajno.



Do dyspozycji mamy łódź ale chyba płatną i trzy bezpłatne deski do pływania. Ale na sąsiednim polu biwakowym Binduga 69 jest pełny asortyment obiektów pływających, kajaki, rowery etc. Na kameralnej plaży jest prawdziwy piasek i placyk zabaw dla małych dzieci oraz boisko do siatkówki. Jezioro do ok 150 m od brzegu jest płyciutkie i dla małych dzieci bezpieczne. Dlatego to pole wybierają głównie rodziny z dziećmi. 

Ponieważ byłem sam ,więc każde pływanie wykonywałem z pełnowymiarową bojką ratowniczą typu "Pamelka" . Daje to duże poczucie komfortu w zakresie bezpieczeństwa jeśli chcemy oddalić się samotnie na znaczną odległość od brzegu a i przy okazji można też służyć pomocą w razie jakiegoś tonięcia innej osoby. Pamiętajmy, że statystycznie najwięcej utonięć jest ludzi , którzy nie boją się wody i umieją pływać. Nie wchodźmy również do wody nawet po małym piwie !!!! i po jedzeniu. 

Oprócz pływania , starałem się dużo spacerować w tym z kijkami nordic walking. Za polem namiotowym wiją się przepiękne drogi utwardzone, otulone bezkresnymi pachnącymi łąkami. Zapach kwiatów polnych zapierał dech w piersiach. Idealne tereny do spacerów , jazdy rowerem. Niepowtarzalny klimat i magia miejsca. Jeszcze do niedawna nie miałem pojęcia , że nasze Polskie Mazury są tak piękne. Zdjęcia robiłem kiepskiej jakości aparatem z telefonu ,więc nie oddaje to w pełni uroku miejsca :








Zero kleszczy w tym miejscu . Starałem się jednak trzymać dróg i do lasu nie wchodziłem ale po łąkach łaziłem. Pomimo plagi komarów w miastach, tam ledwo co bzyczały i były kompletnie nie dokuczliwe. W komorze sypialnej namiotu nie miałem ani jednego komara i ani jednego robaczka, może to zasługa lawendy, którą rozwieszam zawsze w namiocie a może dyscyplinie zamykania na suwak komory po każdym wyjściu i wejściu. Wieczorami słuchałem radia z muzyką w słuchawkach. Miałem wziąć lampę naftową i zrobić dodatkowy klimat ale to następnym razem. Jeśli trafimy na niepogodę np deszcz to wsiadamy w brykę i zwiedzamy okolicę w tym urokliwe Szczytno leżące nad dwoma jeziorami. Jest co robić zarówno w pogodę i niepogodę. Na obiady jeździłem do Szczytna . Upatrzyłem sobie tam stołówkę mazurską położoną nad jeziorem ,pod adresem Bartna Strona 17. Typowa klimatyczna garkuchnia mazurska, gdzie za 10 zł zjemy suty domowy obiad z prawdziwym kompotem i surówką, po którym nie rozboli nas brzuch ani nie będziemy musieli na sygnale szukać kibla. Sprawdzone w boju , więc polecam. dodam tylko, że zawsze brałem danie dnia.

Na deserek a tak deserek zasłużony bo trzeba utratę energii uzupełnić po pływaniu i spacerach  , mała cukierenka na terenie marketu spożywczego Kaufland przy ul.Bolesława Chrobrego 5 przy samym wejściu po lewej. Ciasta tanie jak barszcz a dobre jak piwo z beczki :). Taki napełniony pod korek na full , kolacji już nie było potrzeby jeść :). Co ciekawe po powrocie spadła mi waga pomimo, że nie żałowałem sobie tego deserku :). Po zasłużonym poczęstunku możemy sobie pospacerować promenadą nad jeziorem w Szczytnie.

Ponieważ, przepuklina nie dała mi żyć, dlatego nie mogłem w pełni korzystać z uroku miejsca i tej niepowtarzalnej chwili ,musiałem trochę skrócić pobyt. Mam nadzieję, że po operacji odzyskam formę na następny sezon i żadna przyziemna dolegliwość nie podetnie mi skrzydeł.

Gorąco zachęcam do pójścia w moje ślady i w to szczególnie miejsce,  bo tam wypoczniemy o wiele lepiej niż w najdroższym kurorcie świata, pomimo, że warunki będą surowe. Niebagatelna sprawa, że cały czas jesteśmy na powietrzu, organizm jest dotleniony na maksa i przez to szybciej się regerneruje w odróżneiniu od apartamentów z klimatyzacją gdzie grzyb z klimatyzacji włazi nam w płuca a potem dostajemy chorób autoimunologicznych na które medycyna jest bezradna. Po za tym fajne jest to, że biorę namiot kiedy chcę i jadę bez żadnych rezerwacji etc. pełna wolność i brak ograniczeń robię co chce i jak chce :)

Pozdrawiam
picmajster.blog@gmail.com

4 komentarze:

  1. Udanego urlopu i powrotu do zdrowia

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrówka, relaksu bez multipleksowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest tam Wi-Fi? Albo przynajmniej zasiegn internetu? Kajaki gdzieś można wypożyczyć?ta bojka do pływania to prywatna?

    OdpowiedzUsuń
  4. WiFi ?? przeca mamy już zaraz 22 wiek i LTE, 5G potem 6G ....:). Ludzie pykali na telefonach ,więc coś tam musiało być. W zasięgu wzroku jest maszt z nadajnikami telefonii komórkowej ale ciort wie jaki operator. Ja tam wyszedłem z założenia , że się odcinam od cywilzacji, więc internetu nie szukałem po krzakach.Kajaki i rowery wodne bez problemu na polu biwakowym Binduga obok ok 200 m. Bojkę ratowniczą z atestem kupiłem tutaj : https://www.sklepratownik24.pl/boja-sp-ratownicza-pamelka.html . Jest alternatywa w postaci dmuchanych bojek, widziałem tam pływaka z taką bojką ale ja zdecydowanie wolę "Pamelkę" ,może mniej poręczną na lądzie ale dającą 100 % bezpieczeństwa w razie czego. Z resztą żaden ratownik nie posługuje się dmuchańcem.

    OdpowiedzUsuń